niedziela, 15 maja 2016

Wpis #013

Stary podejmując decyzję, był naprawdę we wstrętnym humorze. Na początku chciał obłożyć odpowiedzialnością jednego ze swoich ludzi, ale koniec końców nie mógł tego zrobić żadnemu ze swoich podopiecznych. Niczym mu nie podpadli żeby musieli zabijać swojego własnego towarzysza. On był stary, przeżył swoje dobrze w służbie Miasta Murów, długo nie będzie musiał nosić tego ciężaru jakim było skrócenie cierpienia przyjacielowi. Polecił Młodemu i Jeffowi zanieść Crasha do lasu i wykopać dziurę, a potem go zawołać. Każdy pożegnał się z Crashem, ten wiedział co się święci i łzy cisnęły mu się do oczu. Kiedy Crash pozostał sam na sam ze Starym, rozległ się wystrzał. Kilka minut później Crash został zakopany, a w miejsce pochówku wbito skrzyżowane gałęzie do której przybito naszywkę z jego kamizelki. Crash dołączył do Niemożliwego.
Stary, James, Jeff, Steve oraz Roksi wsiedli do pojazdu i położyli się spać. Jedynie EM-doc został na warcie, siedząc w ciemnościach na dachu pojazdu. W połowie nocy zmienił go James. Rano ruszyli dalej, do celu mieli już tylko kilka kilometrów. Steve nie oszczędzał silnika oraz paliwa, pędząc na złamanie karku w kierunku ludzi. Wieczorem zobaczyli łunę nieopodal trasy. Stary polecił Młodemu by nawiązał łączność z Gruzowcami lub z Miastem Murów. James pokręcił gałką od regulacji częstotliwości, niestety towarzyszył temu tylko szum. Dopiero po czasie udało się złapać słaby sygnał od Miasta Murów, gdzie dyspozytornia poleciła podanie powodu kontaktu.
- Tu RMM jeden, widzimy jakąś łunę nieopodal drogi. Nie mamy pewności czy to oddział Tima. Prosimy o rozkazy.
Radio chwilę milczało, aż w końcu wypluło z siebie rozkaz.
- Wysłać zwiad, potem ruszyć dalej. Jeśli to wróg nie atakować. Tim powinien być znacznie dalej.
- Rozumiemy. Bez odbioru.
Stary bez problemów sformował oddział zwiadowczy. James, Jeff oraz Roksi, którą już uważał za jedną z Rycerzy. Uzbrojeni w podstawowy sprzęt, pod osłoną nocy ruszyli w kierunku łuny. Mieli przy sobie krótkofalówkę, aby móc nawiązać łączność ze Starym w razie problemów.
Im bliżej byli, tym mniej podobało się im to co słyszą. Słychać było krzyki, wystrzały, dźwięk pracujących pojazdów. James oraz Roksi przyśpieszyli kroku, Jeff został w tyle. I zobaczyli regularną bitwę. Gruzowcy Tima ostrzeliwali coś po prawej stronie, nie żałowali amunicji, a i z lasu w ich kierunku leciały pociski. Sporo ludzi leżało pod pojazdami wykrwawiając się.
- Stary! – krzyknął do krótkofalówki James – Odbiór!
- Tak?!
- Gruzowcy Tima mają kłopoty, ktoś ich zaatakował. Dawajcie tu szybko, mają sporo rannych. Włączamy się do bitwy.
- Uważajcie na siebie. – polecił jeszcze Stary.
- Zostań tu. Jeff! Szybko! Musimy znaleźć Tima!
Jeff był w tyle, ale robił co mógł. Pot spływał mu po twarzy, widać było że dawno się tak nie męczył i że oszukiwał na testach sprawnościowych. Choć pewnie wolałby poczekać z Roksi w lesie, zacisnął zęby i schował tchórzliwość do kieszeni. Pobiegł za Młodym.
Podbiegli do ciężarówki najbliżej ich. Za pojazdem kryło się dwóch żołnierzy, którzy już dawno nie mieli amunicji.
- Skąd się tu wzięliście?! – zapytał jeden.
- Miasto Murów nas wysłało! – odpowiedział James przekrzykując terkający karabin – Gdzie Tim?
- Tam, z tyłu! – gruzowiec wskazał na jakąś ciężarówkę za nimi
Bez większego wdawania się w szczegóły, ruszyli tam. Tim schowany za kołem samochodu, strzelał na oślep w kierunku lasu z wysłużonego Colta M1911. Pocisk za pociskiem szybowały w zarośla, nie wiadomo czy coś trafiając. Na widok ludzi z naszywkami Rycerzy, którzy nie pochodzili z jego oddziału zdziwił się.
- Zgubiliście się? – zapytał Tim na szybko uzupełniając magazynek nabojami.
- Miasto Murów nas wysłało. Mamy was ostrzec. Co tu się dzieje?
- Grupa jakiś popaprańców zostawiła na nas pułapkę. Przed tym czym ostrzec.
- Nie ma bezpiecznego podejścia do miasta… - wydyszał Jeff – Stary nam dowodzi… On wam powie więcej…
- Świetnie! A teraz może pomożecie nam ich odeprzeć?
Z lasu wyleciał koktajl Mołotowa i rozbił się o ciężarówkę stojącą za tą, za którą ukrywał się Tim. Płomienie błyskawicznie opanowały szoferkę oraz płachtę przykrywającą pakę pojazdu, na którym akurat znajdował się obrobiony gruz.
- Wy popierdoleńcy! – wrzasnął Tim wpakowując cztery naboje do podbiegającego mężczyzny ubranego w liche spodnie, ciało i twarz miał pokryte tatuażami.
Coraz więcej mężczyzn zaczynało szturmować pojazdy wychodząc z lasu. Gdzieś z tyłu jedna ciężarówka padła pod naporem dzikich ludzi, na szczęście inni żołnierze zdjęli ich zanim wskoczyli do szoferki. W końcu na horyzoncie pojawił się pojazd za którego kierownicą siedział Steve. Stary z ręcznym karabinem maszynowym otworzył ogień w kierunku lasu. Pociski nie oszczędzały atakujących. W końcu jeden z nich wrzasnął coś w jakimś niezrozumiałym języki i wydzierani zaczęli się wycofywać. Obrońcy konwoju wyskoczyli ze swych kryjówek i rzuciło się w pogoń za nimi zdejmując jeszcze kilku posyłając im w plecy kilka nabojów, ale nie wpadli za nimi do lasu. To był ich teren, ludzie Tima o tym wiedzieli. A chwilę później dało się słyszeć żałosne krzyki.
- Medyk! Medyk!
EM-Doc wyskoczył z pojazdu i ruszył na pomoc. Inni żołnierze zaczęli też pomagać jak potrafili tym mniej rannym. Większość poważnie ranna, a dwóch medyków przydzielonych do Tima zostało zabitych. Mechanicy również mieli pełne ręce roboty, kiedy okazało się że większość pojazdów zostało poważnie uszkodzonych. Jeden nawet spłonął, a transport obrobionego gruzu musiał zostać przeładowany na inne pojazdy poważnie przekraczając ich ładowność. Steve ruszył pomóc mechanikom, a Stary zameldował się u Tima. Wdzięczności Tima nie było końca.
- Chodź, poszukamy Felixa. – zaproponował James Jeffowi.
- Pójdę z wami. – powiedziała Roksi, nie bardzo wiedząc co tu się stało.
- Okej. – odpowiedział Jeff.
Szli wzdłuż pojazdów wypytując innych rycerzy oraz gruzowców o Felixa, ustalili koniec końców że był widziany na końcu stawki przy zabezpieczaniu tyłów. Poszukiwania przyjaciela nie były długie, koniec końców znaleźli go. Felix aż przetarł oczy ze zdziwienia, zastawiając sobie na twarzy krwawy ślad. Ręce miał upaprane posoką, przestrzelona ręka krwawiła, ale nie sprawiała aby Felix nie mógł pomagać innym, znacznie poważniej rannym.
- Powinieneś iść z tym do EM-Doca żeby Cię pozszywał. – powiedział Jeff.
Felix tylko machnął ręką rozchlapując krew dookoła siebie.
- Nic nie będzie. Co tam u was pierdoły? Wpadliście na kawusię i ciasteczka?
- W zasadzie to nie, ale wiesz… Jak masz kawusię i ciasteczka, to Jeff bardzo chętnie zje wszystko co masz.
- Zamknij się. – mruknął Jeff obrażony.
- A co, Jeff, zeżarłeś już wszystko w mieście że wysłali Cię do nas? – zarechotał Felix.
- Tak, i wszystko po drodze. Nie moja wina że mam większy apetyt od was.
- A właśnie, Steve też jest z nami. – rzucił James – Naprawia wam pojazdy.
- Kurwa… – wrzasnął Felix kiedy zorientował się że facet którego opatrywał właśnie zmarł – I chuj, tyle mu pomogłem. Chodźmy do niego i do tego waszego EM-Doca, bo zaczyna mi się kręcić w głowie.
Gruzowcy Tima powoli wracali do swojego regularnego toku działania. Tim darł ryja, obrażał, wydawał polecenia jak dawniej. Stary na prośbę Jamesa i Jeffa wymusił na Timie by oddał mu Felixa do oddziału, co miało być uzupełnieniem za Niemożliwego i Crasha, tych których stracili w czasie drogi do Tima.
Koniec końców okazało się też że Tim rozebrał jakieś laboratorium, w którym znaleźli masę odczynników, środków chemicznych oraz przydatnych urządzeń, w tym książki z różnymi instrukcjami w tym też przepisem na proch znacznie wydajniejszy niż ten który używali do tej pory.
Wieczorem następnego dnia pojazdy były gotowe do drogi, przynajmniej te które udało się na powrót postawić na nogi. Zmarli zostali pogrzebani wzdłuż pobocza, a ranni zajęli miejsca na pojazdach. Zdrowsi szli na piechotę wzdłuż powoli toczących się ciężarówek. Stary wraz z Timem ustalili, że RMM jeden pojadą przodem i będę wypatrywać pułapek. Tim i bardzo wielu facetów chciało by Roksi została z nimi, ale Stary nie miał zamiaru na to pozwolić. Wiedział co by mogło się jej tu stać, Tim nie był Rycerzem i nie miał tak surowego kodeksu. Na szczęście łyknął to że jest to radiooperatorka z Miasta Murów.
Stary, James, Jeff, Steve, Felix oraz Roski pojechali więc przodem, wypatrując zagrożeń…